Wchodzę na bloga, żeby dokończyć wczorajszy wpis o atrybutach w WooCommerce i widzę, że developerzy tak jak zapowiadali dotrzymali słowa i wypuścili WP w wersji 5.0 dokładnie 6 grudnia, heh chyba na Mikołajki.
Na blogu powitał mnie baner:
No to co? Instalujemy!
A co! Zrobię to dla Was i klikam „Aktualizuj teraz”!
… 3… 2… 1… i jest WordPress 5.0 z wbudowanym nowym edytorem treści „Gutenberg”.
Co prawda już dawno byłem przygotowany na wejście wersji 5.0 i od początku korzystam z Gutenberga – o czym zresztą pisałem.
Problemy po aktualizacji stron do wersji 5.0 mogą się pojawić jeśli:
- korzystasz z niewiadomego pochodzenia i nieaktualizowanych wtyczek, które nie są kompatybilne z najnowszą wersją
- wyklikałeś stronę w page builderze, a ten nie jest jeszcze gotowy na nowy edytor treści (całe szczęście unikam page builderów jak ognia!)
„WordPress 5.0 with Gutenberg Say Hello”
Jeśli nie korzystasz z miliona wtyczek, nie załatwiasz każdej nowej funkcjonalności pluginem, a świadomie korzystasz z sprawdzonych rozwiązań typu CPT, ACF, WooCommerce itd. Ponadto nie używasz z page builderów, sam tworzysz, tworzycie motywy to nie ma czego się bać.
Co prawda przy większej strukturze strony, poczekałbym na wyjście co najmniej wersji 5.1, żeby po pierwsze mieć pewność, że wszystkie pluginy są gotowe na Gutenberga, a po drugie do wersji 5.1 developerze pewnie wprowadzą tuziny poprawek usprawniających itd.
A Wy zainstalowaliście? Poszło czy wykrzaczyło stronę?